Wszystko byłoby bez zarzutu gdyby nie pewien mały problem - taki mały, ośmiomiesięczny.
Nasza młodziutka Nanetka, kombinowała, kombinowała i przekombinowała.
Pierwsze wyjścia na taras były wielkim wydarzeniem: niby zamknięte a jednak na świeżym powietrzu. Za siatką trawka do chrupania, podmuchy ciepłego wiatru i promienie słońca ogrzewające uszka i ogonki.
Mówi się iż jeśli głowa przechodzi to i reszta przejdzie- więc głowa przeszła. Nanetka polowała na źdżbła trawy przez oczka i przez przypadek jakoś tak wyszło że wyszła.
Szał był niesamowity! Wolność w ogrodzie! Super teren do hasania i obwąchiwania zieleniny.
Trzeba było ostro się namęczyć żeby upolować małą.
Udało się! Nie ma to jak kocie chrupki.
To wszystko spowodowało plan wzmocnienia siatki o dodatkową- tym razem taką aby jedynie noski mogły przechodzić przez oczka 😉.
Taka renowacja to też pomysł na fajną zabawę, niekoniecznie dla mnie ale Nanetka była zachwycona- stała się prawdziwą asystentką w działaniach naprawczych 😊
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz